piątek, 2 lipca 2010

Galia - Polonia

Dochodzą mnie słuchy, że na pielgrzymkę z nami wybierają się Francuzi. Zamierzają przyjechać do Polski (brawa za odwagę), którą uważają za kraj strasznie katolicki (sic!) i przy okazji zacofany, gdzie częstują wódką na każdym kroku, zimy są srogie, kościoły buduje się z cegły (a nie z kamienia, jak to jest we Francji) i w ogóle może być niebezpiecznie. Trzeba to docenić. Galowie zamierzają iść z tym francuskim księdzem, który mówi po polsku (swoją drogą powinien dostać jakąś nagrodę, bo to chyba jedyny w całej Francji). Tego księdza niektórzy znają, bo głosił konferencję w naszej grupie dwa lata temu. Naprawdę stanowi fenomen, biorąc pod uwagę zamiłowanie Galów do nauki języków, a tu proszę: najbardziej szeleszczący język Europy został opanowany przez jednego z francuskich księży. Jednak nie o tych chciałem napisać, bo ci Francuzi zamierzają iść w 17-tkach, ale nie koniecznie z nami. Dowiedziałem się jednak, że są też Galowie, którzy chcą iść w naszej grupie, tak! Podchodzę jednak z umiarkowanym entuzjazmem do tych wieści, bo już poznałem nieco odwagę Francuzów, która jest odwrotnie proporcjonalna do czasu pozostałego do wymarszu pielgrzymki. Pażyjom uwidzim. Vive la France!
.

Ładna pieśń: "Bóg wzywa wszystkich swoich wojowników".
Trzeba oddać sprawiedliwość, że Francuzi byli kiedyś odważni...

No to zobaczymy, czy wśród naszych będzie flaga z Sercem Pana Jezusa czy też nie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz